Czy warto jechać na Safari będąc na Zanzibarze?

wycieczka nr 4 – Safari w Tanzanii z Tomkiem z Podróż za milion zdjęć

sierpień 2023

Safari zarezerwowaliśmy już 2 miesiące przed wylotem na Zanzibar. Zdecydowaliśmy się na Podróż za milion zdjęć, ponieważ chcieliśmy mieć pewność, że Safari na pewno się odbędzie, a od razu po wpłacie zaliczki otrzymaliśmy potwierdzenie zakupu biletów lotniczych. Wcześniej musieliśmy przesłać scan naszych paszportów, co jest niezbędne w celu dokonania rezerwacji.

O 4 rano z hotelu odebrał nas bus, który dowiózł nas na lotnisko, skąd ok 6 rano wylatywaliśmy do Tanzanii do parku Selous. W raz z nami leciało około 20 innych osób i Tomek, który czekał już na nas na lotnisku i od samego początku umilał nam czas  swoimi opowieściami podróżniczymi 🙂

  • lot

Lecieliśmy prywatna linia lotnicza, małym samolotem, ok 30 minut. W samolocie było bardzo głośno, dlatego polecam stopery do uszu albo słuchawki, dla tych którzy podobnie jak ja nie lubią latać, zwłaszcza takimi małymi, głośnymi,  starymi samolotami  🙈

W Selous od razu zostaliśmy przydzieleni do odpowiedniego samochodu (jeepa) z doświadczonym kierowcą, który chętnie odpowiadał na nasze pytania i dzielił się z nami  bogatymi opowieściami z Safari:)

My wybraliśmy Safari z samochodami otwartymi i to był naprawdę strzał w dziesiątkę. Można też wykupić safari z samochodami z szybami, ale widzieliśmy, że osoby jadące takimi samochodami cały czas stały, żeby móc cieszyć się prawdzie przygodą 🙂 Samochody takie polecane są dla rodzin z dziećmi i o ile przy mniejszych dzieciach to może spełnia swoją funkcję, to przy starszych będzie tylko ograniczeniem widoczności i doznań. Wiem, że wygląda to czasem przerażająco, gdy podjeżdżamy do leżących lwów i sama się bałam, ale kierowcy zapewniali nas, że będąc w samochodzie jesteśmy całkowicie bezpieczni. Zresztą patrząc na nich i też na pozostałych ludzi, wydawało mi się, że tylko ja z córką się boimy 😆

W każdym samochodzie była duża lodówka z duża ilością napoi (woda, cola, sprite, fanta)

Pierwszą godzinę jechaliśmy w głąb parku, w poszukiwaniu zwierząt. Rano polecam zabrać długie spodnie i bluzę, bo przy tym pędzie jest trochę zimno. Sama jazda jeepem przy takiej prędkości była już dla nas frajdą 🙂 Po niecałej godzinie, jako pierwsze spotkaliśmy słonie. Podjechaliśmy bardzo blisko i mogliśmy podziwiać te piękne zwierzęta, w sumie  cala rodzine słoni.

Przeżycie niesamowite.

Po dobrych 30 minutach obserwacji i zachwytu nad słoniami, ruszyliśmy w poszukiwaniu najbardziej wyczekiwanej atrakcji parku czyli lwów 😆 Po drodze mijaliśmy pumby, małpy, sarenki, hipopotamy. W okolicy hipopotamów był też pierwszy postój i śniadanie w postaci naleśników, przekąsek, ciasteczek, kawa, herbata. Wtedy też mieliśmy pierwszą sesję zdjęciową na jeepach robioną przez Tomka.

Po śniadaniu wyruszyliśmy w dalszą drogę spotykając zebry, żyrafy, hieny. Widok przebiegających obok samochodu żyraf był niesamowity 🙂

Sam pobyt w parku był dla nas atrakcją samą w sobie, bo jadąc samochodem, cały czas mogliśmy podziwiać piękno natury: stare, piękne drzewa takie jak np. baobaby, czy różne, ciekawe formacje roślinne, typowe dla safari.

Około południa udało się nam w końcu odnależć wylegujące się w słońcu lwy. Podobno nie za każdym razem można je zobaczyć, dlatego byliśmy naprawdę mega szczęśliwi.

Była ich cała rodzina. Niesamowite przeżycie. Prawdę mówiąc byłam trochę przestraszona, gdy podjechaliśmy na odległość około metra od tych pięknych, ale niebezpiecznych zwierząt. Kierowca zapewniał nas, że odkąd pracuje w parku czyli ponad 20 lat, nigdy żaden incydent się tutaj nie wydarzył, i że będąc w samochodzie jesteśmy bezpieczni. Podobno, lwy atakują jak się poczują zagrożone, a wyjście z samochodu byłoby takim sygnałem dla nich. Mimo wszystko po 10 min🙈 czułam już przesyt  i chciałam jechać dalej, bo za bardzo mnie to stresowało 😆

 Jednakże dla większości osób było ciągle za mało i kręciliśmy się w tej okolicy prawie godzinę, podjeżdżając z różnych stron do lwów i robiąc im zdjęcia i  oczywiście też sobie 🙂

Po prawie godzinie, ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu kolejnych zwierząt. Około godziny 14 mieliśmy lunch, na który były do wyboru różne rodzaje mięsa, makarony, ryż, owoce. Wtedy też, Tomek opowiadał nam, o tym jakie bogate przeżycia przytrafiały mu się w jego życiowej podróży.

Po lunchu, pojechaliśmy dalej, spotykając ponownie hipopotamy,natrafiając na ich walkę oraz lwy, które szykowały się do polowania.

Przez cały pobyt, w parku udało się nam zobaczyć pumby, zebry, hienę,krokodyle, czarne nosorożce, antylopy, słonie, małpy, żyrafy, hipopotamy noi lwy.

W parku można zobaczyć także lamparty. Niestety, nam się to nie udało, ale podobno warto wypatrywać ich na drzewach.

Pod koniec naszej wyprawy, zatrzymaliśmy się przy wielkim starym baobabie, w środku którego mieliśmy kolejną sesję zdjęciową.

W ciągu całego safari, widzieliśmy kilukrotnie przebiegające żyrafy czy specerujące słonie. Był to naprawdę cudowny widok. Warto o tym pamiętać i nie spędzać godziny w jednym miejscu, fotografując żyrafę 🙂 Z lwami nie jest już tak łatwo i trzeba mieć szczęście, żeby je zobaczyć, dlatego zwykle przy lwach, samochody stoją najdłużej.

Wracając jechaliśmy z dużą prędkością, bo byliśmy jednymi z ostatnich w parku i musieliśmy zdążyć na ostatni samolot, który musiał wystartować jeszcze przed zmrokiem, ponieważ na tym małym lotnisku, a raczej kawałku ziemi nie ma oświetlenia nocnego. Sama jazda jeepem przy tej prędkości, ten wiatr we włosach…frajda dla całej rodziny 🙂

Po przybyciu na lotnisko w ciągu 10 minut wszyscy znaleźliśmy się w samolocie i wystartowaliśmy. To był najszybszy start w moim życiu. Nawet nie zapaliła się sygnalizacja świetlna o zapięciu pasów. W ciągu kolejnych 25 minut lądowaliśmy na lotnisku na Zanzibarze. 

Stamtąd do naszego hotelu odwoziły nas busy. Był to bardzo intensywny, ale też pełny emocji i przeżyć dzień. Byliśmy bardzo zmęczeni, ale też bardzo zadowoleni, że zdecydowaliśmy się na safari.

Wycieczka nie jest tania, ale uważam, że było warto. Jeżeli nikt wcześniej nie był na na takim prawdziwym safari, a nie pustynnym jak na przykład w Dubaju czy Egipcie, to naprawdę warto raz w życiu przeżyć taką przygodę.

Polecamy ekipę Tomka i podróż za milion zdjęć. Od samego początku czuliśmy się zaopiekowani i bezpieczni. Do tego Tomek jest bardzo sympatyczną, otwartą i ciekawą osobą, która cały czas swoimi opowieściami, wiedzą na temat parku i zwierząt umilała nam tą wycieczkę. Kierowca naszego jeepa był równie sympatyczny i cały czas opowiadał nam o wędrówce zwierząt i różnych przygodach, które mu się przytrafiły odkąd pracuje w parku.

Po powrocie otrzymaliśmy zdjęcia, które Tomek robił, więc oprócz naszych własnych mamy też zdjęcia z różnych ujęć i stron z całej tej wyprawy. 

Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat safari, zapraszam do mojego wpisu : co warto wiedzieć przed safari. Znajdziesz tam praktyczne informacje m.in na temat ceny, bezpieczeństwa, szczepień, komarów.

Jeśli podobał Ci się wpis, zostaw komentarz. Po więcej informacji zapraszam też na mój instagram : podrozezanette oraz kanał you tube

Udostępnij

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

O blogu

Tutaj wkraczamy na szlaki świata, z plecakiem pełnym pasji do odkrywania oraz apetytem na samorozwój. Mój blog to przewodnik po różnych zakątkach globu, ale także podróż w głąb siebie. Razem eksplorujemy nie tylko odległe lądy, ale również własne granice i możliwości.