Naszą podróż na Zanzibar wykupiliśmy w biurze podróży. Na początku, zastanawialiśmy się czy lecieć na własną rękę czy z biurem podróży. Jednak obserwując ceny biletów lotniczych i hoteli, najkorzystniejszą opcją była wtedy wycieczka wykupiona w biurze podróży. Dzięki temu też, nie musieliśmy się martwić o dojazd z lotniska i na lotnisko. Wylatywaliśmy bezpośrednio z Katowic liniami Enter Air z przesiadką w Hurgadzie.
Lot trwał 11 godzin. Po około 5 godzinach mieliśmy międzylądowanie w Hurgadzie, gdzie samolot był tankowany i wymieniała się załoga . W tym czasie nie wychodziliśmy z samolotu. Po około godzinie wystartowaliśmy i po 5 kolejnych godzinach lądowaliśmy na lotnisku na Zanzibarze. W samolocie dostaliśmy różne druki do wypełnienia (m.in. wiza – więc nie ma konieczności wypełniania jej wcześniej) , które później musieliśmy oddać przy odprawie na lotnisku. Cała odprawa trwała około godziny, ponieważ najpierw podchodziliśmy do okienka, gdzie pokazywaliśmy paszporty, następnie musieliśmy udać się do innego okienka i zapłacić za wizę, a na końcu z powrotem z potwierdzeniem wpłaty udawaliśmy się do okienka, w którym dostaliśmy pieczątkę i pozwolenie na pobyt. Odbiór bagaży i po wyjściu z lotniska czekała na nas rezydentka, która kierowała nas do odpowiedniego autobusu, który zawiózł nas do hotelu. Zanim zdecydowaliśmy się na ten hotel długo zastanawialiśmy się jaki wybrać, a największy dylemat mieliśmy pomiędzy Kiwengwa Beach resort, a My Blue. Na początku zarezerwowaliśmy My Blue na lipiec, ale później z przyczyn osobistych musieliśmy zmienić termin wylotu na sierpień i wtedy ponownie zastanawialiśmy się czy My Blue jest dobrym wyborem. Kiwengwa Beach resort był nadal dostępny i po przeszukaniu internetu i przeczytaniu opinii na temat obu hoteli zdecydowaliśmy się na zmianę i wybraliśmy Kiwengwa Beach Resort. Za wyborem tego hotelu przeważyła szeroka, długa, piękna plaża, a także basen, który znajduje się bezpośrednio na plaży. Jadąc na wakacje z dziećmi, wiedzieliśmy, że dzieci będą chciały bawić się głównie w basenie, basen na plaży dawał nam możliwość podziwiania zarówno bajecznego widoku morza jak i spoglądania na dzieci w basenie.
Po przybyciu do hotelu, mimo, że było już po 22 ej, czekała na nas kolacja, a restauracja była cały czas otwarta, bo nawet godzine później przyjeżdżali kolejni turyści i wszystkie ciepłe dania były nadal dostępne. Na powitanie dostaliśmy lokalnego bezalkoholowego drinka i przydzielony został nam pokój.
- Hotel – ogólne informacje
Hotel jest zbudowany w stylu afrykańskim co jest dużym plusem, ponieważ przebywając w nim czujemy,, że jesteśmy naprawdę w Afryce. Wszędzie jest czysto i wszystko jest pięknie urządzone. Każdy szczegół jest dopracowany. Ręczniki plażowe codziennie są świeże i wydawane z uroczych łódek. Wzdłuż plaży jest chodnik z małymi latarenkami, przy basenie jaki na plaży mamy czyste wygodne leżaki i wszędzie zadbaną, bujną, soczystą zieloną roślinność.
Na terenie hotelu mieszkają też żółwie, które można głaskać, i które są atrakcją na pewno dla dzieci.
Oprócz tego, jak mamy szczęście możemy zobaczyć małpki. My widzieliśmy je tylko raz wieczorem, ale słyszeliśmy że swoją obecność zaznaczają zabierając jedzenie- szczególnie banany pozostawione na tarasach. Cały teren hotelu jest pięknie przygotowany, cudowny ogród, sam spacer po terenie hotelu, który jest dosyć duży jest już przyjemnością. Do dyspozycji mamy też siłownię, spa, amfiteatr, w którym odbywają się różne pokazy, 2 dodatkowe restauracje tematyczne: afrykańską i z owocami morza, plac zabaw dla dzieci, boisko do siatkówki, korty tenisowe.
- baseny
W hotelu znajdują się 3 baseny: 2 przy samej plaży, a jeden w środku hotelu w części z domkami rodzinnymi. Baseny są duże, czyste i zadbane.
Poniżej basen w spokojniejszej części przy plaży
Basen w części z domkami rodzinnymi
- animacje , rozrywka
W hotelu cały czas odbywają się animacje w ciągu dnia- głównie dla dorosłych takie jak siatkówka, piłka plażowa, joga, rzutki, a wieczorem dla dzieci – pani animatorka organizuje różne gry i zabawy.
Codziennie wieczorem w hotelu odbywają się wieczorne animacje, pokazy taneczne, akrobatyczne wykonywane przez lokalsów, masajów, a także gry i zabawy.
Raz w tygodniu, w piątki odbywa się wyjście do pobliskiej szkoły.
W hotelu mamy część, w której znajduje się bar i gdzie gra muzyka, a dla tych którzy lubią spokój i ciszę, przy drugim basenie również na plaży jest spokojniejsza strefa do wypoczynku i relaksu.
- jedzenie
W opcji all inclusive przez cały dzień mamy do dyspozycji napoje, kawę (kawa cappuccino lub latte jest dodatkowo płatna), przekąski, owoce, a między lunchem, a kolacją, dodatkowo ciepłe dania przyrządzane przez kucharza w barze np. burgery, pizza, makarony..
Jedzenie było dobre i urozmaicone, aczkolwiek bywaliśmy w miejscach, gdzie było jeszcze lepsze. Polecamy makaron, który codziennie przygotowuje kucharz specjalnie dla nas -live cooking. Na śniadanie jest naprawdę ogromny wybór: od serów, wędlin, poprzez naleśniki, gofry. Serwowane są też świeże warzywa i owoce, a niektóre owoce są prosto krojone na nasz talerz. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. W hotelu też można zorganizować urodziny, a dokładnie torta, którego bezpłatnie przygotowują nam na kolację. Wcześniej trzeba zgłosić to do opiekuna klienta lub na recepcji, a oni wszystko sami zorganizują, także będzie to miła niespodzianka dla solenizanta. Oprócz tego w pokoju panie sprzątające ułożą ręczniki z życzeniami, a kelnerzy zaśpiewają przygotowaną na tę okazję piosenkę urodzinową😊 trzeba przyznać, że to naprawdę miłe z ich strony i nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z taką fajną organizacją urodzin.
- internet
W hotelu WIFI w lobby i okolicach recepcji jest bezpłatne, natomiast w pozostałej części jest płatne- poniżej zamieszczam cennik. W godzinach szczuty, czyli wieczornych, nawet internet płatny nie chodził dobrze w okolicach recepcji, baru. W pokoju natomiast nie mieliśmy żadnych problemów.
Zamiast płatnego WIFI, można wykupić lokalną karte SIM. Nie polecam kupować jej na lotnisku (choć będzie nas to kusiło, bo pukty są przy samym wyjściu) , bo ceny są dwa razy wyższe. 10 min od hotelu można kupić w sklepiku karte TiGO lub Zantel. My kupiliśmy Tigo, bo miała lepiej działać.
Koszt to 25 USD na 1 miesiąc (10 GB internetu) . Niestety, akurat w hotelu Kiwengwa ta karta dobrze nie działała. Nam pani z biura o tym mówiła, dlatego kupiliśmy tylko 1 kartę, bo chcieliśmy poza hotelem mieć możliwość wykonywania połączeń (roaming na Zanzibarze jest bardzo drogi, dlatego polecam kompletnie go wyłączyć ). Podsumowując, na terenie hotelu lepiej korzystać z WIFI, natomiast do dzwonienia poza hotelem czy korzystania z internetu ( a naprawde zwiedzając, często nam sie ona przydawała) polecamy karte SIM.
- Plaża
Plaża jest piękna, szeroka, czysta, a kolor wody jest cudowny, taki bardziej wpadający w zielony, zupełnie innej niż po drugiej stronie wyspy, gdzie woda jest bardziej niebieska, turkusowa.
Plaża hotelowa jest codziennie rano sprzątana, więc nie ma na niej pozostałości glonów czy jakichkolwiek śmieci. Piaseczek jest biały, delikatny jak mąka.
Na plaży przez cały dzień i noc stoją ochroniarze, którzy pilnują, żeby masajowie czy też inne lokalne osoby, nie nagabywały nas, bo przecież przyjechaliśmy tutaj odpocząć, a nie czuć się cały czas osaczonym.
To jest bardzo fajne, bo naprawdę wychodząc na spacer czy nawet wchodząc do morza, cały czas jesteśmy zaczepiani przez masajów, którzy chcą nam coś sprzedać, albo po prostu z nami porozmawiać, żeby później zachęcić nas do odwiedzenia ich sklepu. Nie są oni niebezpieczni i wszyscy są mili i sympatyczni, ale jednak po kilku dniach takiego nagabywania, chciałoby się pospacerować w spokoju, a niestety jest to niemożliwe. Polecam słuchawki do uszu, albo powiedzenie po prostu, że już wszystko kupiliśmy i nic więcej nie potrzebujemy. Ci, którzy nas już pamiętają, a uwierzcie mi, że pamiętają, po prostu przestaną nas już zachęcać do zakupów, jednak będą chcieli z nami pospacerować i zaprzyjaźnić się, niektórzy w ten sposób uczą się naszego języka. Większość będzie nas wołać po imieniu, czasem wypatrzą nas na leżaku i będą do nas machać i zachęcać, żebyśmy do nich podeszli. Dzięki temu, że jest ochrona, nie mogą się do nas zbliżać.
Plaża jest bardzo szeroka (w czasie odpływu) i ciągnie się kilometrami w prawo i w lewo. Warto pospacerować plażą, zwłaszcza w lewą stronę, gdzie mieści się też urokliwa plaża przed hotelem VOI z przepięknymi drzewami palmowymi, a dalej cudowne, dzikie plaże idąc już w kierunku hotelu Melia. Należy pamiętać tutaj o odpływach, żebyśmy mieli później jak wrócić. Zachęcam do zobaczenia mojego filmku na you tube z takiego właśnie spaceru, gdzie pokazuje jaka była szeroka plaża jak szliśmy w jedną stronę i jaka jak wracaliśmy..
A tutaj bardziej dzika plaża
na prawo od hotelu znajduje się urocza kładka, którą dojdziemy do restauracji na palach, w której można zjeść obiad czy kolacje, a w każdą sobote odbywa się dyskoteka (wstęp dla gości hotelowych bez opłaty)
- odpływy
Odpływy są, ale nie są takie straszne jak się tego obawialiśmy. My byliśmy na 2 tygodnie i w pierwszym tygodniu rano był odpływ, a po południu przypływ. W drugim tygodniu było odwrotnie. W moim filmiku na YouTube pokazuje jak faktycznie te odpływy wyglądają, zarówno w pierwszym jak i w drugim tygodniu – zachęcam do oglądania. My naczytaliśmy się, że w czasie odpływu woda może zniknąć nawet na 150 m. Tutaj tak nigdy nie było (w czasie naszych 2 tygodni) . Nawet jak był odpływ, to plaża była czysta, bo była też sprzątana i nadal wyglądała bardzo egzotycznie. W ogóle nie przeszkadzały nam te odpływy i nie wpływały na codzienne widoki.
- pokoje
Zanim jeszcze przylecieliśmy na Zanzibar, poprosiliśmy w biurze podróży o wysłanie prośby o przydzielenie nam rodzinnego pokoju. W momencie rezerwacji nie było już niestety dostępnych pokoi rodzinnych i musieliśmy zarezerwować dwa pokoje dwuosobowe. . Na miejscu okazało się, że pokój rodzinny jest dostępny i nie musieliśmy do niego nic dopłacać. Na początku dostaliśmy pokój na parterze, ale ponieważ obawialiśmy się trochę różnych zwierzątek, a także zapach w pokoju był specyficzny, poprosiliśmy o pokój na pierwszym piętrze i taki też dostaliśmy. W tym pokoju nie było żadnych dziwnych zapachów, a pokój rodzinny składał się tak naprawdę z 2 oddzielnych pokoi, łazienki oraz dużego tarasu. Nad każdym łóżkiem zawieszona była moskitiera. Pokoje były czyste i ładne, przez cały pobyt czuliśmy się w nich bardzo dobrze. W każdym pokoju była też klimatyzacja. Poniżej domki i pokoje w części rodzinnej hotelu
a tutaj zdjęcia innych budynków / bungalowów z pokojami ( m.in. z prywatnym basenem lub jacuzzi)
- Komary
My byliśmy w sierpniu i mimo, że sporo osób pisało, że komarów wtedy nie ma, my jednak je widzieliśmy. Nie było ich dużo, ale jednak były. Nawet w pokoju, jak pani sprzątające zostawiły uchylone okno to mieliśmy 2 razy w pokoju komara. Na szczęście żaden komar w pokoju nas nie pogryzł, zdążyliśmy go w porę usunąć. Co noc, do gniazdku mieliśmy włączony efumigator, a łóżka zasłonięte moskitierami. Wieczorem pryskaliśmy się też profilaktycznie muggą. Wiem, że niektórzy tego w ogóle nie robili, bo poznaliśmy tam inne rodziny, które mówiły, że niczym się nie pryskają, i że ich komary nie gryzą. Mnie pogryzły kilka razy. Na szczęście, nie panikowałam i nic się złego nie zdarzyło. Na Zanzibarze od bodajże 3 lat nie zanotowano żadnego przypadku malarii. W Tanzanii sporadycznie zdarzają się takie przypadki, ale na wyspie podobno nie. Jak byliśmy na wycieczce w Jozani Forest to w lesie coś nas pogryzło, a wtedy nie spryskaliśmy się niczym, bo w ciągu dnia komarów nie ma. Jednakże jest tam las tropikalny i jakieś stworzenia nas dopadły. Na szczęście, poza swędzeniem nic nikomu nie było. Polecam jednak tam się czymś zabezpieczyć. W jeden dzień córka miała gorączkę i podeszliśmy do hotelowego lekarza po poradę i usłyszeliśmy pytanie czy byliśmy gdzieś poza hotelem, a w szczególności w lesie Jozani, także jednak w tym lesie lepiej się zabezpieczyć. Lekarz kazał obserwować, ale gdyby temperatura nie spadała pojawić się z powrotem. Na szczęście był to jednodniowy epizod.
- opieka medyczna i ubezpieczenie
W hotelu jest również lekarz, jednak jeśli chcemy skorzystać z jego usług to musimy zapłacić. My za poradę nic nie płaciliśmy , ale była to tylko porada bez żadnego badania dziecka. Polecam jednak wykupienie dodatkowego ubezpieczenia. Dodatkowego, mam na myśli to poza biurem podróży. Z ubezpieczenia biura podróży też możemy skorzystać, jednakże kwoty są tam ograniczone i zazwyczaj musimy sami zapłacić, a później się z tego rozliczyć po powrocie z wakacji. Musimy więc mieć fakturę, rachunki i wysyłać do biura. Tak przynajmniej zwykle mieliśmy jak korzystaliśmy z ubezpieczenia z biura w Grecji. My wykupiliśmy dodatkowe ubezpieczenie w hestii i działa to bardzo dobrze, ponieważ zgłaszając potrzebę wizyty lekarskiej, hestia sama wszystko organizuje, przysyła nam lekarza i pokrywa wszystkie rachunki. Na Zanzibarze wyjątkowo dobrze to działało. Lekarz przyjechał w godzinę z całym potrzebnym sprzętem i lekarstwami, dzięki czemu nie musieliśmy szukać sami na własną rękę apteki i transportu do niej, jak to bywa w innych krajach. My korzystaliśmy z usług lekarza 2 razy: raz przy uporczywym kaszlu Mateusza, drugi raz jak miałam problemy żołądkowe. Za pierwszym razem lekarz przyjechał z nebulizatorem i zalecił inhalację stwierdzając jakąś alergię. Drugi raz w ostatni dzień w dniu wylotu mnie dopadły problemy żołądkowe. Całe 2 tygodnie kompletnie nic nam nie było, a jednak w dniu wylotu
(a wyjazd na lotnisko był o szesnastej) , rano zaczęłam źle się czuć, wymioty etc. .W związku z tym, że byłam przerażona podróżą i tym jak ją zniosę, wezwaliśmy lekarza, który przyjechał z kroplówką, podał leki i zostawił też elektrolity i inne leki. W ciągu godziny po podaniu kroplówki wymioty ustały, a na następny dzień czułam się już lepiej. Całą podróż przespałam, bo jednak byłam osłabiona. Przed wylotem i przez cały pobyt codziennie zażywaliśmy enterol, jednak na 3 dni przed powrotem do kraju zorientowałam się, że mamy za mało enterolu i sama go nie wzięłam. Nie wiem czy to było powodem czy nie, ale mój mąż po powrocie również przestał go zażywać i 2 dni później miał podobne (może trochę łagodniejsze) dolegliwości. Dzieci przyjmowały cały czas i nic kompletnie im nie było. Może my mamy takie wrażliwe żołądki, może zbieg okoliczności, przecież w Polsce też mamy grypy żołądkowe, a może ściągnęliśmy to sobie myślami, bo bardzo się tego baliśmy😊 tak czy inaczej na pewno nie spowodowało to jakieś urazy do takich wyjazdów i nadal mamy w planach różne egzotyczne kierunki.
Z naszego doświadczenia polecamy jednak zażywać enterol zarówno kilka dni przed wylotem jak i kilka dni po powrocie. Dodatkowo, na Zanzibarze nie pijemy wody z kranu, nawet takiej przygotowanej w czajniku hotelowym- tak nam przynajmniej zalecała rezydentka. My wodę piliśmy tylko z butelek i myliśmy zęby również wodą butelkowaną, a na wycieczkach nie piliśmy żadnych innych napojów typu kawa, herbata, lemoniada. W hotelu dopytywaliśmy i w restauracji i w barach mają jakieś specjalne filtracje wody i można bezpiecznie pić z automatów.
- Waluta, pieniądze i napiwki
Lokalną walutą Zanzibaru jest szyling tanzański. 1 szyling tanzański to ok 0,0015 zł, czyli np 10 000 szylingów to ok 15,45 zł. Na Zanzibarze oprócz szylingów, możemy płacić też dolarami i jest to dużo wygodniejsza i łatwiejsza do obliczeń opcja. Zresztą, z naszych doświadczeń bardziej opłacało się płacić dolarami, niż szylingami, bo zawsze gorzej przeliczali na szylingi.
My polecamy wziąć ze sobą dolary – wszędzie nim jest zapłacimy, tylko musimy pamiętać, żeby nie były one starsze niż z 2007 roku. Trzeba też pamiętać, że w hotelu za podatek lokalny możemy zapłacić tylko gotówką. W wielu miejscach są bankomaty i bez problemu można wybrać pieniądze. My korzystaliśmy kilka razy, niedaleko hotelu w Kiwengwa, w mieście jest bankomat. Poza podatkiem, w hotelu możemy płacić kartą. Za wycieczki jednak musimy zapłacić także gotówką i warto też mieć drobne pieniądze na napiwki, ponieważ wszędzie są one mile widziane. Nawet na terenie hotelu, czy na plaży warto zostawić choćby dolara za fantastyczne pokazy akrobatyczne czy taneczne wykonywane przez lokalnych. Oni naprawdę się starają i z tego żyją. Na wycieczkach również, jeżeli dodatkowo korzystamy z przewodnika np. na farmie przypraw, czy w Stone Town wchodząc do katedry czy też na safari mile widziane jest zostawienie napiwku. Nasz przewodnikPapino, zwykle nas o tym inforował 🙂
Za wycieczki z lokalnymi osobami płacimy po wykonaniu usługi, czyli w momencie odwiezienia nas do hotelu. Jeżeli ktoś wymaga od nas jakiejkolwiek zaliczki, raczej nie decydowałabym się na wycieczkę z taką osobą.
Po przylocie możemy też usłyszeć różne historie o tym, jak możemy zostać oszukani przez lokalnych, i że najlepiej korzystać z wycieczek z biurami. Natomiast osobiście uważam, że jeśli wybierzemy wycieczkę z osobami, które polecają inni turyści, to będziemy dużo bardziej zadowoleni, zwłaszcza jeśli zależy nam na kameralnych, indywidualnych wycieczkach. Jadąc z biurem zazwyczaj musimy dostosowywać się do programu, jest z nami mnóstwo innych osób, wszystko trwa dłużej i będąc na przykład z dziećmi jest to nużące i męczące. Korzystając z usług lokalnych osób, mamy gwarancję, że zobaczymy to, co sami chcemy zobaczyć, usłyszymy wiele ciekawych historii na temat wyspy i życia lokalnych osób, a także ich samych, poczujemy klimat prawdziwej Afryki, możemy dostosować się do godzin odpływów, padania słońca, poprosić o sprawdzenie tego naszych przewodników, cieszyć się wygodnymi dużymi samochodami i spędzić na wycieczce cały dzień do zachodu słońca, a nie jak w większości biur, powrót jest przed zmrokiem. Decyzje jednak pozostawiam każdemu.
- poruszanie się po wyspie
Najbezpieczniej poruszać się po wyspie jest z kierowcą, rezerwując wycieczkę u lokalnych osób lub w biurze podróży. Nie polecamy wynajmu samochodu i poruszania się samemu, ze względów bezpieczeństwa. Drogi są czasami w bardzo złym stanie, a wieczorem nie ma oświetlenia, ludzie spacerują po ulicy całkowicie nie oświetleni, jeżdżą na rowerach, motorach, naprawdę trzeba być bardzo uważnym. Do tego w Stone Town popołudniami są bardzo duże korki i trzeba wiedzieć, gdzie można zostawić samochód. Podobno też często zdarzają się kontrole i próby wyłudzenia łapówki poprzez wymyślanie różnych wykroczeń, (mimo iż takich nie popełniliśmy), wymaganie specjalnych dokumentów etc. – tak przynajmniej słyszeliśmy. Wynajęcie kierowcy czy lokalnego przewodnika, który przyjeżdża ze swoim kierowcą jest naprawdę najlepszą i najtańszą formą podróżowania po wyspie.
- szczepienia
Szczepienia: przed przylotem na Zanzibar nie są wymagane żadne szczepienia. My jednak dodatkowo zaszczepiliśmy się na wzw A i tężec ( dzieci tylko na wzw A). Dzieci są już w Polsce obowiązkowo szczepione tężec, błonice i krztusiec oraz na wzw B, więc jeśli ktoś nie jest zaszczepiony to też warto się zaszczepić, nie tylko przed wylotem na Zanzibar, ale gdziekolwiek indziej. ( my akurat na wzw B już wcześniej byliśmy zaszczepieni)
- Pogoda
My byliśmy w sierpniu i mieliśmy bardzo fajną pogodę. Z racji tego, że na Zanzibarze wtedy panuje zima, temperatury były bardzo przyjemne, bo oscylowały w okolicach 24 °. Jest to pora sucha, jednakże kilka razy padało bardzo intensywnie, ale tylko przez 10 – 15 minut, a później wychodziło słońce. Z tego co słyszeliśmy od lokalnych osób, w lipcu mimo, że wtedy również jest pora sucha, to jednak dużo więcej padało, czasami przez cały dzień. My na szczęście nie mieliśmy ani jednego ulewnego dnia, ale w pierwszym tygodniu naszego pobytu często niebo pokrywały przelotne chmury. Słońce wychodziło i zachodziło za chmury. Wieczorami czasem przydawał się sweter lub bluza. Lokalsi mówili nam, że pogoda w ciągu ostatnich 2 lat bardzo się zmieniła i czasami po prostu dłużej pada niż było to we wcześniejszych latach. Jednak, gdy zdarzy się Wam deszcz, lepiej nie panikować od razu, bo u nas naprawde po kilkunastu minutach się rozpogadzało i było ciepło i słonecznie.
- Ubiór
Na plażach i w hotelu nie obowiązują żadne specjalne obostrzenia, co do ubioru. Do restauracji nie można wchodzić w stroju kąpielowym, ale na lunch możemy zarzucić nieprześwitującą narzutkę plażową i będzie ok. W mieście, czy też w wioskach raczej nie powinniśmy odkrywać ramion czy nosić bardzo krótkich spódniczek. Pamiętajmy, że jest to kraj muzułmański , dlatego powinniśmy uszanować tamtejszą kulturę. Na wycieczki, jeśli nie planujemy chodzenia po wiosce czy mieście, możemy spokojnie ubrać krótkie spodenki czy bluzkę na ramiączkach.
- bezpieczeństwo
Na Zanzibarze jest naprawde bezpiecznie. Przez cały nasz pobyt zarówno w hotelu jak i na wycieczkach czuliśmy się bezpiecznie. Hotel ma naprawde wysokie ogrodzenie i można wejść na jego teren dopiero po otwarciu ogromnych drzwi przez strażnika, który pilnuje wjazdu przez całą dobę. Od strony plaży stoją całą dobę ochroniarze i pilnują, żeby nikt nie wszedł na teren hotelu.
Spacer wzdłuż plaży jest naprawde bezpieczny. Cały czas spotykamy innych turystów, a lokalni, którzy nas zaczepiają są sympatyczni i mili i chcą nam tylko po prostu coś sprzedać, zachęcić do odwiedzenia ich sklepu. Na wycieczkach czuliśmy się również z Papino i jego kierowcą bezpiecznie. Nie wiem czy tak samo wygląda sytuacja jak jesteśmy sami, ale nie słyszałam o żadnych niebezpiecznym incydencie
- Zanzibar z dziećmi
Jak najbardziej tak. Dla dzieci to także raj 🙂 W hotelu są naprawde czyste baseny, również płytkie, dla młodszych dzieci, duży plac zabaw, żółwie, które można głaskać, przepiękna roślinność, piaseczek, który dzieci kochają. Do tego wszystkie atrakcje takiej jak obcowanie z naturą, oglądanie małpek, pływanie z żółwiami, czy też safarii będą na pewno niesamowitym przeżyciem. Nasze dzieci powiedziały, że były to najlepsze wakacje 🙂
Po więcej informacji, relacji z pobytu zapraszam na mój kanał you tube : Podróże z Anette oraz instagram: podrozezanette
Jeśli podobają Ci się treści zostaw komentarz, zadaj pytanie, a na pewno odpowiem:)